reżyser filmowy i teatralny
krytyk sztuki
pomysłodawca i dyrektor artystyczny
Ogólnopolskiego Niezależnego Przeglądu
Form Dokumentalnych N U R T
K I L K A M Y Ś L I, C O N I E … N O W E
W s t ę p d o M y ś l i
Warto wierzyć Norwidowi , ze “kilka myśli, co nienowe” zawsze i nieprzerwanie powtarza p r a k t y k a artystyczna.
Warto wsłuchać się w Kantora, ze “każda rewolucja w sztuce przedłuża tylko wyhodowany już dobrze p a z u r o d k r y c i a”.
“Warta mszy” okazała się idea Ogólnopolskiego Niezależnego Przeglądu Form Dokumentalnych NURT, bo walka o – wszechogarniające całą produkcję – pojęcie f o r m y d o k u m e n t a l n e j, ukształtowała p a r a d o k s a l n ą r ó w n o w a g ę między teorią i praktyką.
M y ś l P i e r w s z a
Jako pomysłodawca NURTU dobrze wiedziałem, ze w i a r y g o d n o ś ć d o k u m e n t u umacniały wszelkie historyczne o k o l i c z n o s c i : zarówno PRL-owski “mały realizm” “naszej malej stabilizacji”, jak i konspiracyjne porywy ducha “antysocjalistycznego podziemia”; zarówno miarowy oddech “Solidarnościowej transformacji”, jak i przyspieszony “puls korupcji” III Rzeczpospolitej (łącznie z “blamażem lustracyjnym” tzw. Republiki Czwartej ).
M y ś l D r u g a
Jako animatorowi Ogólnopolskiego Przeglądu dane mi było sprawdzić, że dokument w każdej z wyżej wymienionych f o r m a c j i “Politycznego Koryta” potrafił odnajdować swój zbawienny …n u r t . Dlatego też pewnie w roku 1995 biedniutki, a przygarnięty przez środowisko zdekapitalizowanego robotniczo – studenckiego Kina “Związkowiec”, Niezależny Przegląd postanowił przypomnieć o wyższości lokalnego “nurtu” (s t ą d – n a z w a ) nad światowymi “rozlewiskami”, które to hołubił z upodobaniem “zeuropeizowany” naprędce, a zasłużony skądinąd, Krakowski Festiwal Filmowy. Jego to Biuro w procesie transformacji i w ferworze przemian wylało “dziecko z kąpielą”. Tak to na bruku znalazł się Ogólnopolski Festiwal Filmów Krótkometrażowych.
M y ś l T r z e c i a
Jako prawdziwy miłośnik tego ostatniego: Festiwalu, który w najtrudniejszych czasach był jedynym azylem dla polskiego dokumentu patrzyłem przerażony, że na ulice wypchnięto 52 formy dokumentalne. Formy zupełnie unikatowe, bo bez ogródek ukazujące P o l s k ę u s t r o j o w e g o p o g r a n i c z a nie mówiąc o “rachunku krzywd”, “niedawnej historii” i o równie tragicznym kontekście i bilansie konfliktów europejskich (sic!).
Niech o znaczeniu tego Salonu Odrzuconych przypomną nazwiska “bezdomnych” dokumentalistów roku 1995:
Krzysztof Krauze i Jerzy Morawski, Magdalena Łazarkiewicz i Maria Zmarz-Koczanowicz, Lucyna Smolińska, Mieczysław Sroka i Grzegorz Dubowski, Wojciech Szumowski i Jacek Knopp, Grażyna Kędzierzawska, Tamara Sołoniewicz i Ewa Borzęcka, Michał Bogusławski, Hanna Kramarczuk i Antoni Krauze.
M y ś l C z w a r t a
Piętnaście lat temu NURT podjął jeszcze jedna batalie : batalie o uznanie P r z e m i a n R e w o l u c j i G a t u n k o w e j , której dokonała już praktyka.
I to – o dziwo – p r a k t y k a t e l e w i z y j n a – zwłaszcza. Na naszych oczach rozwinęły się przecież, a co ważniejsze: zostały akceptowane przez masowego odbiorcę n o w e f o r m y d o k u m e n t a l n e, o którym nie śniło się teoretykom. Co więcej: każda znacząca realizacja dokumentalna zaczęła stanowić o powstaniu… nowego gatunku.
M y ś l P i ą t a
Moi studenci z Pracowni Rysunku Filmowego, którzy ręcznie malowali plakaty NURTU jednocześnie z upodobaniem zaklejając nimi oficjalne afisze “filmowej międzynarodówki”, najlepiej chyba sobie zdali sprawę, ze jedyną odpowiedzią na ówczesne “rozlewisko” Festiwalu.. może być tylko “nurtowy bunt” Przeglądu. Bunt zresztą oczekiwany przez cale środowisko. Zarówno twórców, jak i producentów. “Gatunkowa mieszanka”, którą przeciwstawialiśmy “czystej formie” wynikała nie tylko z poszukiwań estetycznych. Poszczególne dokonania dokumentalne wyraźnie uczyły: proces dochodzenia do “życiowej prawdy” wymaga – za każdym razem – nowego “sposobu wizualizacji”.
M y ś l S z ó s t a
Po zwycięstwie w Krakowie (Konkurs Krajowy triumfalnie powrócił do Festiwalowych struktur) domem raczkującego festiwalowego niemowlaka stały się Kielce. Dlaczego? Ano dlatego , ze nieopierzony jeszcze NURT poczuł się najlepiej w g r o n i e m l o d z i e ż y. I ona do dzisiaj (licealiści i studenci) stanowi gros 700-osobowej widowni. Kieleckie Centrum Kultury bowiem ? gospodarz NURTU, który przed czternastu laty przyjął mnie – krakowskiego banitę – w swoje gościnne mury i przestronne sale – może się szczycić taką frekwencją na pokazach filmowego dokumentu. Niewiarygodne to, ale prawdziwe.
M y ś l S i o d m a
Możecie mi nie wierzyć, ale wbrew literaturze, a właściwie wbrew zakodowanym w tradycji opinii i Witkacego, i Żeromskiego, dzisiejsze Kielce są gościnne. I dla mnie, i dla twórców dokumentu. Miłość Kielc do NURTU nie jest wcale zdawkowa. Publiczność uznała NURT za Świętokrzyskie Wydarzenie Kulturalne 2003, a Prezydent Kielc – wielki entuzjasta NURTU – przyznał piszącemu te słowa – NAGRODĘ MIASTA 2004.
M y ś l Ó s m a
Ciekawe, że i producenci, i twórcy darzą NURT niewiarygodnym Wprost zaufaniem. Liczba ok. 150 zgłaszanych do selekcji utworów dowodnie o tym świadczy. Najciekawsze jednak, ze 1/3 finalistów stanowią twórcy niezależni i producenci zewnętrzni. NURT nie stawia i nie stawiał nigdy żadnych barier, a jego regulamin s p r z y j a d e b i u t o m i o d k r y c i o m.
M y ś l D z i e w i ą t a
Nie wystarczy powtarzać za Encyklopedystami, że p r a w d z i w y N U R T to “prąd wodny mający największą prędkość”.
Trzeba po prostu na NURT 2009 – na NURT PIĘTNASTY JUBILEUSZOWY – z a w i t a ć.
KRZYSZTOF MIKLASZEWSKI
C Z E R W I E C 2009