NURT zrodził się z buntu i potrzeby. Z buntu przeciwko festiwalomanii, która na pierwszym miejscu stawiała i stawia swoje celebryckie pozy i pseudonaukowe przyzwyczajenia. Te pierwsze doprowadziły do tego, że światowy dokumentalny śmietnik góruje ilościowo nad rokującymi dobrze polskimi produkcjami. Te drugie mierzą “szkiełkiem i okiem” filmoznawcy wykraczające poza schemat filmu dokumentalnego formy wizualne, których potrzebą jest – właśnie – możliwość twórczej konfrontacji.
Dziś, w obliczu rozbudowy NURT-u (imprezy towarzyszące, warsztaty, spotkania, wernisaże, projekcje specjalne: w tym nocne maratony filmu dokumentalnego), by podkreślić konkurencyjność NURT-u świadomie przekształcamy przegląd w festiwal. Podkreślmy: festiwal niezależny, a więc zachowujący wszystkie wypracowane przez lata formy artystycznego dystansu wobec festiwalomanii. Jest jeszcze jedna niebagatelna cecha, która wykracza poza ramy przeglądu – wzrastająca z roku na rok ilość nagród dla twórców.